Zielawa stanowi prawy dopływ Krzny o długości 68 km i powierzchni dorzecza 1226 km². Wypływa ze sztucznego jeziora Mosty pod wsią Mosty. Płynie w kierunku północno-wschodnim. Przepływa przez miejscowości: Wisznice, Dubica, Bordziłówka, Łomazy, Studzianka, Ortel Królewski, Perkowice i wpada do Krzny pod wsią Woskrzenice Duże. Jej główne dopływy to: Krynica, Lutnia, Zarnica, Grabarka i Mulawa.
Trasa nie należy do najłatwiejszych. Duża ilość roślinności wymusza mocne wiosłowanie. To zdecydowanie trudniejsze rejony do przebycia niż otwarta przestrzeń Krzny, czy Bugu. Rzeka zupełnie inaczej wygląda z koryta. Dostrzega się bogatą roślinność i liczne mostki. Najbardziej malowniczy z nich widać w Dubicy koło Wisznic, gdzie płynąc kajakiem można odnieść wrażenie, że jest się w obrazie Claude Moneta „Japoński mostek w Giverny”. W rzeczywistości jest trochę większy niż na płótnie francuskiego impresjonisty. Na trasie odnajdziemy 18 mostów, kładek i mosteczków.
Pierwszy postój można zaplanować po godzinie spływu, na wysokości miejscowości Dubica Dolna. W tym miejscu Zielawa jest trochę szersza. Dalsza część wyprawy to kolejne zmagania z zielem i wąskim korytem rzeki. Miejscami trudno się minąć, a próba przyspieszenia kończy się na tataraku lub sitowiu. Pewne urozmaicenie trasy stanowi duża ilość zakrętów.
Kolejny postój możemy zaplanować po dwóch godzinach. Zanim do niego docieramy musimy przepłynąć leżąc w kajaku pod dużym przywalonym przez rzekę drzewem. Na całej trasie spływu widać prace bobrów. Takie przeszkody dodają smaczku wyprawie. Po pokonaniu tej przeszkody, w miejscu dawnej tamy, robimy przerwę na posiłek. W kajakach sporo ziela. Wiosłowanie po Zielawie w początkowej części spływu to walka o to, aby w ogóle się poruszać.
Następnie wśród bogatej roślinności płyniemy w kierunku Rossosza. Bardzo urokliwe miejsce przy moście w stronę Bordziłówki budzi zachwyt i podziw. Tutaj po raz pierwszy trzeba wysiąść z kajaków. Wystające kamienie uniemożliwiają przepłynięcie tego odcinka i zmuszają do przeniesienia kajaków. Wysiłek wynagradza mini plaża za mostem. Żółty piasek bije po oczach z rzeki. Siedząc w kajaku widać bardzo dobrze piękne dno Zielawy. Nie ma czasu na odpoczynek, płyniemy dalej, mijając wystające konary drzew zatopione w wodzie. Kolejne miejsca na trasie spływu to wystające kołki, które pokonujemy slalomem.
Między miejscowością Szelest a Jusaki Zarzeka duża ilość zakrętów robi złudzenie, że płyniemy w kółko. Wody jest tutaj już trochę więcej. Tutaj na moście można zaplanować kolejny postój. Płynąc dalej dostrzegamy z koryta rzeki wieżę kościoła neogotyckiego pw. Św. Piotra i Pawła w Łomazach z 1911 roku. Duża trawa, tatarak i sitowie, nie pozwalają na podziwianie krajobrazu z kajaka.
W oddali widać drzewo z opuszczonym gniazdem bociana. To już Głuch pole, miejsce bitwy 15.09.1769 r. w której zginął płk Franciszek Ksawery Pułaski, brat Kazimierza: „Na tyłach, od strony Łomaz pojawili się karabinierzy rosyjscy pod wodzą Castellego. Ocalenia szukali Pułascy w brawurowym ataku. Franciszek dopadł samego Castellego, lecz ten zdążył śmiertelnie wypalić do niego z pistoletu. W 1931 lub 1932 r., niejaki Bojczewski ze Studzianki, odnalazł w tym miejscu szkielety ludzkie, szczątki trumien i zbroje. Około 1935 r. cmentarz zaorano. Według W. Osipiuka z Białej Podlaskiej jeszcze po II wojnie światowej, w pobliżu rzeki Zielawy, istniało „stare cmentarzysko”, które według podania miało być śladem jakiejś dawnej, wielkiej bitwy. Bitwa na Głuchu wymieniona została nawet w „Zemście” A. Fredry w akcie IV scenie 1. Cześnik Raprusiewicz dobywając szablę mówi: He, he, he! Pani barska! Pod Słonimiem, Podhajcami, Berdyczowem, Łomazami dobrze mi się wysłużyła. Z kajaka niestety nie widać tablicy opisującej to miejsce.
Chwilę później zbliżamy się do Studzianki. Z koryta rzeki dostrzegamy po prawej stronie punkt widokowy pierwszego w Studziance gospodarstwa agroturystycznego „u Kovala". Na 19 kilometrze mijamy most. Nurt jest silniejszy i wody zdecydowanie więcej. Tutaj płynie się już bardzo dobrze. Płyniemy w kierunku Szenejek, dawnego majątku rodu Szenejko, którzy od 1672 r. do 1939 r. byli właścicielami folwarku. To w pobliżu mostu w czasie II wojny istniało mini getto, gdzie pracowali Żydzi.
Trasa kończy się na moście w Szenejkach.
(opis przygotowany na podstawie relacji Łukasza Wędy)